Wojciech Ahiejczyk, pracownik MZK pełniący rolę kierowcy autobusu, okazał się być prawdziwym bohaterem, kiedy uratował człowiekowi życie. Jego skromność jest godna podziwu oraz inspiracji – jak sam twierdzi, nie uczynił nic niespotykanego. Każdy powinien reagować tak samo w podobnych sytuacjach.
Scena rozegrała się 9 lutego, kiedy to Wojciech Ahiejczyk prowadzący autobus linii nr 44 zatrzymał pojazd blisko przystanku oznaczonego jako „Ceramika”. Po wyłączeniu silnika, założył swoją kurtkę i podszedł do człowieka leżącego na przystanku. Pasażerowie początkowo byli zaskoczeni, ale szybko zrozumieli, że kierowca udziela pierwszej pomocy człowiekowi będącemu w potrzebie.
Wojciech Ahiejczyk zdecydowanie twierdzi: „Kiedy zobaczyłem leżącego człowieka, nie miałem żadnych wątpliwości co do moich następnych działań. Wyglądało na to, że mężczyzna ma atak epilepsji, więc prędkość reakcji była kluczowa. Naprawdę nie ma o czym rozmawiać. Nie zrobiłem nic niezwykłego. Wszyscy powinniśmy reagować tak samo. Nie możemy pozostać obojętnymi, kiedy widzimy, że coś złego się dzieje. Często od szybkiej reakcji zależy zdrowie, a nawet życie innej osoby”.
Jego działania spowodowały, że inni świadkowie i pasażerowie również postanowili pomóc. Jeden z nich położył swoją kurtkę pod głowę leżącego mężczyzny, inni natomiast wezwali służby ratunkowe.
Wojciech Ahiejczyk – ten skromny bohater – nie poinformował swojego pracodawcy, Miejskiego Zakładu Komunikacji w Toruniu, o tym zdarzeniu przez kilka dni. Uważał bowiem, że to naturalne zachowanie i nie było w nim nic nadzwyczajnego. Jednak kiedy informacja o tym zdarzeniu dotarła do jego zwierzchników i otrzymał od nich wyrazy uznania, był wyraźnie zakłopotany – relacjonuje Sylwia Derengowska, rzecznik MZK w Toruniu.
Wojciech Ahiejczyk jest cenionym pracownikiem MZK od wielu lat. Jego przełożeni mówią o nim, że jest rzetelnym i sumiennym pracownikiem. Teraz wszyscy wiemy, że ma również ogromną empatię i umie reagować odpowiednio w sytuacjach kryzysowych.